Tarcza jak wrzód na tyłku.

Jest 14. sierpnia 2008, godzina 21:13.

Niecałe pół godziny temu parafowano porozumienie o umiejscowieniu tarczy antyrakietowej USA na terenie Rzeczpospolitej Polskiej. Tym samym zbliża się koniec 15-tu lat wolności od obcych wojsk, obcych instalacji wojskowych i baz pozostających poza jakąkolwiek polską kontrolą i jurysdykcją (ostatni żołnierz rosyjski opuścił poradzieckie bazy w Polsce, o ile pamięć mnie nie myli, w 1993. roku). Dzisiaj radośnie ograniczamy swoją suwerenność i sprowadzamy dobrowolnie na nasz teren kłopoty. Z tej okazji przypomina mi się jedna z przypowieści, którą szaman Koriba opowiadał małym kikujskim dzieciom w “Kirinyadze” M.Resnicka (polecam książkę, kto nie czytał). Jako że nie mam wspomnianej książki w tej chwili pod ręką, spróbuję zacytować przypowieść z pamięci:

Pewnego razu do wioski, w której mieszkały kozy zakradł się stary lampart. Wyskoczył nagle z cienia i zdołał dopaść jednej z nich, zabił, pożarł, po czym odszedł. Przerażone kozy długo nie wychodziły z ukrycia ale w końcu zebrały się by radzić co począć.

– To straszne – mówiły młode – Musimy natychmiast działać!

– Ten lampart jest bardzo stary i schorowany – powiedziała najstarsza i najmądrzejsza z kóz – Jeśli mięso naszej towarzyszki przywróci mu siły, z pewnością zacznie znowu polować na antylopy i impale, ich mięso jest bowiem znacznie pożywniejsze niż nasze. W przeciwnym wypadku wkrótce umrze. Wystarczy jeśli przez najbliższe tygodnie będziemy się bardzo pilnować.

– Wykluczone! – wykrzyknęły młode – Za lasem mieszka lew. On na pewno dałby radę pokonać lamparta. Poprośmy go o pomoc!

Nie zważając na argumenty i przestrogi starej kozy, młode szybko wcieliły swój plan w życie. Poszły odważnie do lwa i stanęły przed jego obliczem:

– Pewien lampart zakradł się do naszej wioski za lasem i pożera nasze siostry – rzekły – Czy pomożesz nam go zabić?

– Zawsze chętnie pomagam przyjaciołom – odrzekł lew z uśmiechem.

– Jakiej zapłaty żądasz za swoje usługi? – zapytały kozy.

– Żadnej – odparł lew – zrobię to wyłącznie z przyjaźni.

Kozy wróciły więc wraz z lwem do wioski. Pod wieczór, zgodnie z przewidywaniami, do wioski znowu próbował zakraść się lampart, lecz tym razem czekał już tam na niego lew, który zaatakował i zabił go z łatwością. Widząc śmierć swojego największego wroga kozy wybuchnęły radością i otoczyły lwa

– Dzięki Ci wybawco! – zakrzyknęły.

– Zawsze chętnie pomagam przyjaciołom – powiedział lew – Poza tym ten lampart był nie tylko waszym wrogiem ale i moim.

– Dzięki Ci! – powtórzyły uradowane kozy – Będziemy tańczyć i śpiewać pieśni na Twoją cześć jeszcze długo po tym gdy odejdziesz!

– Odejdę? A kto tu odchodzi? – zapytał lew oblizując się i wyszukując wzrokiem najtłustszą i najsmakowitszą z nich.,,

Jaki z tego morał? ( a nawet 2):

  • W czasach obfitości lew może sypiać pośród zebr. Lecz gdy nadejdą dni chude to lew będzie głodował ostatni.
  • Nie należy sprowadzać większego zagrożenia aby pozbyć się mniejszego.

Tej bazy się już tak łatwo nie pozbędziemy. Nie będziemy również mieli nad nią najmniejszej kontroli.

This entry was posted in po polsku and tagged , , , , . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.